Twój koszyk

Przegląd Rękodzieła – Bogusia z pracowni Fabryka Rzeczy Ładnych

Zapraszamy do przeczytania wywiadu z naszą klientką, Bogusią Drwal z pracowni Fabryka Rzeczy Ładnych.

1. Opowiedz na początku, jak zaczęła się Twoja przygoda z rękodziełem.

Szczerze mówiąc… nie pamiętam 😊 Już w liceum lubiłam zrobić sobie sama coś, i nie miało większego znaczenia, co to będzie. Torba na ramię z ukochanych dżinsów, których trudno było mi się pozbyć. Sweter wydziergany z resztek babcinej włóczki, którą znalazłam na strychu. Patchworkowa narzuta na łóżko ze starych zasłon, które po przeprowadzce leżały bezużyteczne. No i lampka z korzenia przywleczonego z lasu po któryś tam wakacjach… (Z tą lampą to była całkiem spora chryja, bo elektryk ze mnie żaden. Gdy po tygodniu szlifowania, wiercenia, malowania, szycia abażuru dumna podłączyłam moje dzieło do kontaktu coś huknęło, zaiskrzyło i… korki w całym pionie w bloku wystrzeliły. Tata po powrocie z pracy, hmmm… nie był zbyt zadowolony 😉 ) . To były lata 90. Społeczeństwo zachłysnęło się ciuchami z sieciówek, które zalały polski rynek. Zachwyciło Ikeą. Pół Warszawy, w której dorastałam, ubierało się na bazarze pod Pałacem Kultury, gdzie na wszystkich stoiskach leżały ubrania z tych samych szwalni. Pokoje większości moich koleżanek niewiele się różniły. I w tym ja, z jakąś wewnętrzną, nieuświadomioną potrzebą oryginalności, różnorodności, wyrażania siebie. Więc zamiast do Ikei po meble do swojego pierwszego mieszkania pojechałam na bazarek staroci na Kole, po czym zakopałam się w garażu, żeby je własnoręcznie odnowić. Lata mijały, a ja od czasu do czasu coś tam szyłam (np. stroje na bale do przedszkola) i dłubałam (choćby meble z palet), choć po pojawieniu się dzieci czasu było jakby mniej 😊. Aż nadeszły „mroczne” czasy pandemii i konieczność przebywania w domu. Między byciem matką, kumplem, nauczycielką i przyjaciółką dla nastolatka, który przez rok nie mógł widywać kolegów, aby się nie poddać, musiałam wieczorami odreagowywać kierując myśli na zupełnie inne tory. Zaczęłam znów bardziej kombinować, jakby tu wykorzystać resztki i odpadki, które zalegały mi w mieszkaniu. Znalazłam jakieś sznurki i z nich powstała pierwsza ‘ala makramowa dekoracja. A potem następna. I następna, tym razem już dla mamy przyjaciółki. A potem kogoś jeszcze. Pomyślałam – czemu nie? I założyłam facebookowy profil.
 

2. W jakiej formie rękodzieła się specjalizujesz? Co sprawia Ci największą radość?

Makrama, a dokładniej makramowe, unikatowe dodatki do wystroju wnętrz. Znajdziecie u mnie wygodne dekoracyjne poduchy, oryginalne wazony, lampiony i kwietniki, praktyczne naścienne organizery czy podkładki pod talerze i kubki, a także mniej lub bardziej nietypowe zawieszki ze sznurka. Bo to, co praktyczne i pożyteczne, może (a nawet powinno) być piękne 😉 Zdecydowana większość dekoracji z Fabryki to moje autorskie projekty, których nie spotkacie w żadnym innym sklepie. Są uniwersalne – doskonale pasują do wszelkich ciepłych i przytulnych pomieszczeń, ale świetnie współgrają też z wnętrzami utrzymanymi w konkretnych stylach: boho, vintage, etno czy też rustykalnym.

3. Jak łączysz tworzenia rękodzieła z codziennymi obowiązkami?

Szczerze? Ledwie 😊 

Z jednej strony, rozwój własnej marki pochłania mega dużo czasu – wciąż, oprócz standardowych zajęć (takich jak realizacja zamówień czy obsługa socjal mediów), muszę uczyć się nowych, niezbędnych rzeczy (choćby z dziedziny marketingu czy informatyki). Z drugiej jednak strony, elastyczny czas pracy pozwala sporo spraw nadgonić wieczorami czy w weekendy, załatwiając w ciągu dnia sprawy niezwiązane z rękodziełem.

4. Jakie są największe trudności w tworzeniu rękodzieła?

Nie wiem, czy można to zaliczyć stricte do tworzenia rękodzieła, ale największą trudnością, na jaką natrafiłam przy okazji próby stworzenia rękodzielniczej marki, są bez wątpienia kwestie informatyczne.  Ja, humanistka z wykształcenia i artystka z zamiłowania, musiałam zbudować stronę www, nauczyć się obsługiwać blog i socjal media, kręcić i montować filmiki i… nie zagryźć przy tym całej rodziny. Poruszanie się po nowych technologiach to coś, z czym idzie mi jak po grudzie i co rodzi wielką frustrację. Ewidentnie nie mam do tego zdolności, więc ilość wylanych łez mogę spokojnie policzyć wiadrami.

5. Gdzie szukasz nowych inspiracji i pomysłów?

Tradycyjnie – w necie. I mniej tradycyjnie – w lesie.

Ale, że leżenie na kanapie ze smartfonem w ręku do ciekawych nie należy, nie będę się o tym rozpisywała, by was nie zanudzić 😊. Napiszę wam coś o przyrodzie. To wśród niej oddycham i ładuję baterie. I to w jej objęciach zaczynają kiełkować w mojej głowie całkiem nowe pomysły. Jako osoba dość wrażliwa sensorycznie szybko męczę się w zgiełku miasta, za to w lesie wyciszam się i odpoczywam. Na szczęście mam pod nosem Puszczę Kampinoską, po której często spacerujemy całą rodziną i jeździmy na przejażdżki rowerowe. Za to na wszystkie dłuższe weekendy i przerwy od nauki staramy się wyjeżdżać w góry, bo podróże (małe i duże) są naszą wspólną rodzinną pasją. I myślę, że to ilość czasu spędzanego przeze mnie na łonie natury od zarania dziejów, uwrażliwiła mnie na jej problemy i potrzeby. Dlatego zarówno w domu, jak i w mojej Fabryce, przykładam wielką wagę do dbania o stan przyrody. Właśnie dlatego materiały, z których wykonuję moje artykuły, są w 100% bawełniane – po wyrzuceniu ulegają szybkiemu rozkładowi. Dodatkowo bawełniane sznurki, które przedkładam nad poliestrowe, sprawiają, że sploty w dekoracjach są bardziej miękkie i delikatne. Większość materiałów zamawiam w firmie Fabryka Sznurka, ponieważ wiem, że spełniają moje oczekiwania i potrzeby.

Troska o środowisko to w mojej Fabryce podstawa, nie zdziwcie się więc, jeśli wasze zamówienie dostarczone zostanie w pudełku, które było wcześniej używane, paczkę zwiążę resztkami makramowych sznurków, a słoik w wazonie pochodził będzie z recyklingu.

6. Jak wygląda Twoje miejsce do tworzenia rękodzieła? Tworzysz w ciszy czy przy muzyce? 🙂

Ha ha, to bardzo dobre pytanie. Na przykład dziś mieszczę się gdzieś pomiędzy rozłożoną na wieczne później przez dzieciaki planszówką, a suszącym się praniem. Choć może stracę teraz w waszych oczach, bo chciałabym uchodzić za profesjonalistkę, a to wyznanie ewidentnie temu przeczy, ale… mieszkam w bloku i moje metry kwadratowe są ściśle policzone. Więc często robienie zdjęć moich prac rozpoczynam od przemeblowania, a haczyki, na których umieszczam kij do plecenia kolejnej dekoracji, zawieszam na krześle. Więc już chyba domyślacie się, jakie jest moje największe marzenie? Dodatkowy pokój na własną pracownię! 

 

A czy tworzę w ciszy? Raczej z natury jestem istotą stadną i lubię, jak ktoś do mnie gada. Nawet, jeśli jest to gość podcastu albo serialowa postać. Za to piszę i fotografuję w ciszy – to wymaga większego skupienia.

7.  Jak wiele czasu poświęcasz na stworzenie jednego produktu i co jest najbardziej pracochłonne: wykonanie, pomysł, dobór materiałów, a może co innego?

To zależy, czy jest to kolejny produkt według tego samego wzoru, czy zupełnie nowa propozycja. I oczywiście od wielkości. Odtwarzanie kolejny raz tego samego schematu splotów idzie szybko, gładko i fantastycznie relaksuje. Za to projektowanie całkiem nowej dekoracji zabiera czas i potrafi wywołać spore emocje – rzadko kiedy pierwszy pomysł okazuje się tym trafionym. Czasem podejść bywa nawet kilka. Na szczęście znalazłam sposób na rodzące się wówczas żal i frustrację – nieudane próbki rozplątuję za pomocą męża, który jakoś nie identyfikuje się emocjonalnie z moimi twórczymi porażkami. A ja podchodzę ponownie do wiszących luźno sznurków udając, że to dopiero pierwszy raz. Czasem nawet działa! 😉

8. Co robisz w sytuacji, gdy brakuje Ci weny twórczej?

Prawdę mówiąc raczej rzadko się to zdarza. Najczęściej dzieje się tak, że pewne pomysły, wizje, gdy do nich siadam, kiełkują w mojej głowie już od dłuższego czasu. Najpierw zapala mi się gdzieś tam żaróweczka, że fajnie byłoby włączyć do fabrycznej oferty konkretny nowy produkt, dajmy na to poszewkę na poduszkę utrzymaną w innym klimacie, niż dotychczasowe. Więc scrolluję internet przeglądając morze wzorów i projektów innych twórców, aby znaleźć inspirację, ale też nikogo nie powtórzyć. Układam w myślach konkretne sploty, zmieniam je, przekładam. To proces. Czasem mija kilka godzin, czasem parę dni, parę spacerów. Tak, wyobraźnia zdecydowanie odgrywa tu kluczową rolę. Gdy dochodzę do momentu, w którym głowa mówi mi, że to jest chyba to, rozrysowuję sobie projekt w notesie (mam taki specjalny na moje bazgroły i makramowe zapiski – bardzo się sprawdza, bo czasem po miesiącach mogę wrócić do zarzuconego projektu, albo łatwo zmienić niedociągnięcia przy powtórnym wykonywaniu tej samej pracy w przyszłości). I gdy siadam do plecenia, mam już konkretną wizję, co chcę uzyskać. Inna sprawa, że, jak pisałam, ta wizja często bywa wielokrotnie w czasie pracy zarzucana i zmieniana 😊

Czasem jednak bywa zupełnie inaczej. Pojawia się prośba od klientki/klienta o zrobienie „czegoś” z dostarczonego przez nią/niego materiału. I bądź tu mądra! Tak było ostatnio, gdy od pewnego stowarzyszenia nurków otrzymałam… pudło rybackich sieci, które latami zalegało na dnie morza stanowiąc ogromne zagrożenie dla ryb i innych wodnych stworzeń – zaplątane w owe sieci zwierzęta traciły w nich życie. Moim zadaniem było przerobić sieci w „jakieś ładne dekoracje”. Pierwszym challangem, przyznam, było pozbycie się zapachu słonego szlamu z sieci. Gdy już się to udało, rozwiesiłam jedną z nich naprzeciw kanapy w moim salonie, na ścianie między telewizorem a lodówką (stół jadalny wylądował pod balkonem ograniczając sporo wyjście, podobnie jak w święta, gdy robi miejsce choince, ale o tych atrakcjach już pisałam). I przez tydzień siedziałam wpatrzona w tę sieć. I siedziałam, i patrzyłam. I patrzyłam. I siedziałam. I szukałam weny. Aż przyszła. Z sieci powstała naścienna dekoracja z dwoma wazonami, stylizowana zaplecionymi z makramy dodatkami na podwodną krainę. A zaraz po niej przyszły pomysły na kolejne „sieciowe” stylizacje – jesienną i kwiatową. Zabieram się do pracy!

9. Jak Twoi bliscy reagują na Twoją pasję?

Maciek, syn, lat 10: „Mamie to dobrze! Nie musi wychodzić rano do pracy!”

Mikołaj, także syn, lat 14: „W moim podręczniku do informatyki jest rozdział o pozycjonowaniu stron, przeczytaj sobie. A mój nauczyciel chce zrobić kółko z obróbki zdjęć, ciekawe, czy rodziców też przyjmuje?”

Mariusz, mąż, lat 40 bardzo +: ……………….. (Kropki oznaczają milczenie. Bo i co tu gadać, jak w całym domu poutykane są sznurki, zjeść nie ma gdzie, bo na stole biuro, a żona wieczorami wciąż na jakiś live’ach szkoleniowych z marketingu). 

10. Masz jakieś marzenie związane z rękodziełem?

Jako romantycznej wizjonerce, marzy mi się przede wszystkim rozwój mojej raczkującej strony www w przestrzeń, na której znajdą coś dla siebie wszystkie osoby zainteresowane rękodziełem jako sztuką użytkową, wszyscy ceniący ciepły i przytulny klimat wnętrz, otaczający się roślinami i naturalnymi materiałami, uwielbiający domy „z duszą”. Bo Fabryka Rzeczy Ładnych powstała właśnie z myślą o takich osobach, po to, aby pomóc im wprowadzić taki klimat także w ich domach.

Bo Fabryka Rzeczy Ładnych to nie tylko pracownia i sklep z makramowymi dodatkami, co chciałabym w tym miejscu wyraźnie podkreślić. Na mojej stronie znajdziecie także fotogalerię aranżacji wnętrz i ich fragmentów, z której dowiecie się, jak konkretnie można wykorzystać fabryczne dekoracje w różnych pomieszczeniach oraz złapiecie szczyptę inspiracji dla swojego domu. To także blog, który powoli, ale sukcesywnie zapełnia się artykułami poradniczymi i inspiracyjnymi z dziedziny makramy i wnętrzarstwa. Polecam go wszystkim lubiącym wprowadzać do swojego domu wyjątkowy nastrój, a także tym ceniącym unikatowe i oryginalne dodatki, w których twórcy zostawili serce.

No więc marzy mi się, aby blog i galeria aranżacji rozwijały się i stanowiły źródło cennej wiedzy oraz inspiracji. Aby tak się stało, chciałabym, by z czasem w przestrzeni tej zagościli także inni twórcy rękodzieła użytkowego. By ich dodatki do wystroju wnętrz, tworzone rozmaitymi technikami, zagościły w moim sklepie. Bo przecież szydełkowe serwety czy koszyczki; ręcznie robiona i malowana ceramika czy też haftowane poszewki i obrusy trafiają do serc tych samych klientów!   

A jako osobie próbującej na rękodziele zarabiać, marzy mi się, mało romantycznie i po prostu, większa ilość klientów (i w tym miejscu puszczam do was oczko, kochane czytelniczki 😊).

11. Na sam koniec, opowiedz nam, gdzie możemy zobaczyć/zakupić Twoje rękodzieło.

Moje prace dostępne są na stronie www, na której działa także oficjalny sklep Fabryki: 

W sprawie zamówień indywidualnych (i we wszelkich innych sprawach) kontaktować się można ze mną za pomocą maila: kontakt@fabrykarzeczyladnych.art

 

Prowadzę także profile w socjal mediach, gdzie możecie pisać do mnie i składać zamówienia poprzez wiadomość prywatną: